Archiwum 11 lutego 2005


lut 11 2005 I znowu ta dobra wodka
Komentarze: 1

I znowu ta dobra wodka zostala wlana do mojego zoladka, fakt ze pilem z Lukaszem wiele razy, nigdy nie pilismy o pierwszej nad ranem! i to w pustym i lodowatym parki na laweczce z butelki (w sklepie nocnym nie bylo kubkow). Ale z moim zdrowiem ok, wzialem rano tabletki i gotowy jestem do kolejnego oblewania, tylko czego? Jak wiadomo, Polacy zawsze znajda okazje!!!!

Dzisiejszy dzien minal bardzo spokojne, glowie i jak zawsze na nauce angielskiego oraz czytaniu ksiazki, z Biblioteki wypozyczylem dwa dziela Virginii Woolf, znanej pisarki jednak przeze mnie jeszcze nieodkrytej, a wiec zaczytuje sie w powiesci "Orlando" musze przyznac ze ksiazka narazie mnie nie wciaga, no ale dopiero kilkanascie stron mialem okazje przejrzec.

Dzis dodaje fragment wiersza naszego wielkiego poety Czeslawa Milosza, mowiacy o powrocie do rodzinnego miasta, naszej mlodosc, moze ktos przypomni go sobie, jesli kiedykolwiem bedzie wracam do miasta w ktorym spedzil swoje "Cudowne Lata" Kopiuje tylko fragment wiersza moim skromnym zdaniem najpiekniejszy:


Przystojniej byłoby nie żyć. A żyć nie jest przystojnie,
Powiada ten, kto wrócił po bardzo wielu latach
Do miasta swojej młodości. Nie było nikogo
Z tych, którzy kiedyś chodzili tymi ulicami (...)

Wlasnie czy jesli Ja bede przyjezdzal do swojej rodziny, do mojego rodzinnego zakatku, uda mi sie za 30 lat(jesli bede na ziemi) spotkac kogos z tych lat i powspominac jak sobie kiedys chodzilismy ulicami... tymi samymi ulicami...


 

emigkrzys : :